7 sierpnia 1942 r. to prawdopodobnie dzień śmierci Starego Doktora w obozie zagłady w Treblince.
Korczak odrzucał świadomie propozycje osobistego ratunku: nie przyjął pomocy w opuszczeniu getta i ukryciu się, jaką oferowali mu przyjaciele, a w dniu deportacji, rankiem 5 sierpnia 1942 r., w czasie trwania tzw. „wielkiej akcji” (głównego etapu eksterminacji ludności warszawskiego getta) – odmówił opuszczenia dzieci i pracowników Domu Sierot, przy czym najprawdopodobniej nie wiedział, że Treblinka to obóz zagłady. Ostatni marsz Korczaka i dzieci na Umschlagplatz wszedł do legendy. Zaświadczony w wielu relacjach i wspomnieniach (nie zawsze spójnych i w szczegółach wiarygodnych), jednocześnie żył i żyje własnym życiem – w wersji zmitologizowanej. Istota legendy odzwierciedla jednak niepodważalną prawdę o Korczaku – niezawodnym autorytecie moralnym.
Bardzo trudno znaleźć u Korczaka jakąś uniwersalną formułę czy instrukcję wychowania. On sam unikał w swoich pismach wszelkich definicji, wytycznych, zasad i recept. W tym sensie książki Korczaka leżą na antypodach współczesnych podręczników i poradników, z których można się dowiedzieć, ile dziecko powinno spać, co jeść, i jak my się mamy wobec niego zachowywać.
Brak uniwersalnych recept wynikał też z głoszonego przez niego prymatu doświadczenia. Korczak zakładał możliwość mylenia się i popełniania błędów przez rodzica czy wychowawcę w relacji z dzieckiem. Co więcej, podkreślał, że dopiero z tych błędów wynika wiedza.
Kluczowe założenie Korczaka brzmiało: że każde dziecko jakieś już jest. Był przekonany, że dziecka nie można ukształtować zgodnie ze swoimi marzeniami i wyobrażeniami:
Korczak namawiał do nieuprzedzonego podejścia do dziecka, w którym do głosu dochodzi troska i uważność, a także pełna miłości otwartość i wyczulenie na jego potrzeby:
źródło: www.culture.pl
Pomnik Janusza Korczaka i dzieci w Bat-Yam w Izraelu.